Rafał Kaczor


Kaczor Boks Team



Zenon i Rafał Kaczorowie - boks to nasze życie !


Klub Bokserski Kaczor Boks Team Wałbrzych obchodził niedawno dwulecie swojego istnienia (został zarejestrowany 9 lutego 2010 r.). Jest swego rodzaju krajowym ewenementem, gdyż założycielami klubu są: senior rodu, Zenon Kaczor, w latach 70. XX w. liczący się polski pięściarz i jego syn, Rafał, 7-krotny mistrz Polski seniorów w wadze muszej i olimpijczyk z Pekinu, który jeszcze nie złożył broni i za kilka miesięcy będzie się ubiegał o występ na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie.

Zenon Kaczor bokserską karierę rozpoczął w Warcie Śrem. Później trafił do Dolnoślązaka Jelenia Góra, w którego barwach zdobywał mistrzostwo Dolnego Śląska w wagach lekkopółśredniej i półśredniej. Walczył też w Miedzi Legnica, z którą w 1974 r. nieznacznie przegrał rywalizację o wejście do I ligi. W swojej długoletniej karierze stoczył 227 walk, z których 192wygrał, 12 zremisował, a 23 przegrał. M.in. zremisował z mistrzem Europy Ryszardem Petkiem, ćwierćfinalistą MŚ Andrzejem Jagielskim oraz czołowym pięściarzem dawnej Jugosławii - Dejanem Mirkoviciem. Dwukrotnie pokonał olimpijczyka z Monachium i młodzieżowego mistrza Europy Krzysztofa Pierwienieckiego, wygrał również z mistrzem NRD Wolfgangiem Urbanem. W klasyfikacji miesięcznika "Boks" wielokrotnie był klasyfikowany w dziesiątce najlepszych pięściarzy w Polsce w wadze lekkopółśredniej. W 1977 r. zajął się pracą szkoleniową. Pracował z młodzieżą najpierw w Legnicy, a następnie w Wałbrzychu, trenował też Polonię Świdnica. W 1996 r. rozpoczął szkolenie AKS Strzegom, z którym dwukrotnie - w 2007 i 2010 r. - zdobywał drużynowe mistrzostwo Polski. Dochował się wielu liczących się w kraju i za granicą zawodników. - Trudno mi zliczyć mistrzów kraju i medalistów MP w różnych kategoriach wiekowych, których trenowałem. Do najlepszych wychowanków zaliczam: Mariusza Jaszowskiego, który był ogromnym talentem, ale sytuacja materialna jego rodziny sprawiła, że musiał wyemigrować za chlebem, Krzysztofa Sadłonia, Sebastiana Jaszowskiego, Pawła Peczyńskiego, brązowego medalistę MŚ kadetów w węgierskim Kecskemet, Piotra Rucińskiego, Mariusza Burzyńskiego, Michała Leśniaka, Macieja Pielocha oraz, oczywiście, mojego syna, Rafała - wylicza trener, który poza tym wprowadzał w arkana boksu Łukasza Janika (szkolił go w AKS Strzegom), odnoszącego sukcesy na zawodowym ringu i klasyfikowanego na 11. miejscu w wadze junior ciężkiej federacji WBC.

Od prawie dwóch lat pan Zenon jest szkoleniowcem w klubie utworzonym wraz z synem. Podzielili się obowiązkami. Ojciec prowadzi treningi w wałbrzyskiej dzielnicy Podzamcze z bardziej zaawansowaną, ok. 40-osobowa grupą pięściarzy (4 razy w tygodniu po 2 godz.), natomiast syn pracuje w odnowionej przed kilkoma laty hali na wałbrzyskim Nowym Mieście, gdzie w kilku grupach trenuje ok. 100 osób w różnym wieku, z czego 25 posiada licencje bokserskie. Tam zajęcia prowadzone są przez 5 dni w tygodniu po 2 godz. Ale bywa też i tak, że tata z synem prowadzą zajęcia wspólnie. - Od momentu powstania klubu, frekwencja na zajęciach systematycznie rośnie. Cieszy nas fakt, iż zwłaszcza młodym ludziom proponujemy pożyteczne spędzenie wolnego czasu, a nuda, jak uczy doświadczenie, sprzyja powstawaniu różnych, bywa że i szalonych pomysłów - mówią zgodnie ojciec z synem. Na prowadzone przez nich zajęcia przyjeżdżają także zawodnicy z Czech, a następnie Kaczorowie ze swoimi podopiecznymi wyjeżdżają do naszych południowych sąsiadów z rewizytą.


Na ubiegłoroczne Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w Wałczu, ojciec zabrał 4 zawodników, z których wróciło ze złotymi medalami (Mariusz Burzyński - 56 kg, Michał Leśniak - 60 kg i Maciej Pieloch - 69 kg), co potwierdziło zasadę pana Zenona, że nie ilość, a jakość się liczy. Klub Kaczor Boks Team Wałbrzych okazał się najlepszym zespołem finałów. Nadzieje pana Zenona związane są m.in. z 15-letnim Sebastianem Teosem, który już sporo umie i wyróżnia się na tle swoich rówieśników.

Oprócz nich, senior rodu opiekuje się m.in. utalentowanym Miłoszem Bochenkiem i kilkoma boksersko uzdolnionymi dziewczętami, m.in. siostrami Kobylarz: Moniką, złotą medalistką ostatniej Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, Małgorzatą, zdobywczynią brązowego krążka OOM i 13-letnią Julią, imponującą mocnym uderzeniem. A warto przypomnieć, że Zenon Kaczor jest w Zarządzie Polskiego Związku Bokserskiego przewodniczącym Wydziału ds. Boksu Kobiet. Podopieczni Kaczorów uczą się lub pracują zawodowo, albo też próbują godzić te obowiązki. Boks siłą rzeczy nie przeważa w ich dziennym planie zajęć. Po prostu z uprawiania tej dyscypliny wyżyć się nie da. - Dumni jesteśmy z tego, że w Wałbrzychu jesteśmy najliczniejszą grupą sportową. Tylko przez halę na Nowym Mieście, przewinęło się w ciągu minionych 2 lat prawie 800 osób - mówi Rafał.


Dominuje w Polsce w kategorii muszej po zakończeniu kariery przez Andrzeja Rżanego., zdobywając 7-krotnie mistrzostwo Polski seniorów. Podczas MŚ w Chicago w 2007 r., doszedł do ćwierćfinału, w którym zwyciężył zawodnika Iranu Omrana Akbariego i wywalczył olimpijski paszport. W Pekinie Rafał nie miał szczęścia w losowaniu, trafiając w pierwszej walce na brązowego medalistę MŚ Mirata Sarsembajewa z Kazachstanu i odpadając z turnieju. Ma jednak w swoim dorobku wiele zwycięstw na renomowanych turniejach zagranicznych, m.in. w Kaliningradzie i Ostrawie (był też finalistą turniejów w Halle i Stambule), został mistrzem Unii Europejskiej, a w kraju zwyciężył m.in. w Turnieju im. Feliksa Stamma. Jego wyższość musieli uznać tak znakomici pięściarze, jak np. Kubańczyk Yampier Hernandez, brązowy medalista olimpijski z Pekinu oraz Włoch Vincenzo Piccardi, także brązowy medalista olimpijski z Pekinu oraz zdobywca brązowego krążka na MŚ w Chicago (2007).


Rafał ma w swojej grupie kilku obiecujących bokserów. - Obecnie do moich najlepiej zapowiadających się wychowanków, należą m.in. 15-latkowie: Patryk Trofimiak (57 kg), mistrz Dolnego Śląska i pogromca aktualnego mistrza Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, Małgorzata Peczyńska (54 kg), brązowa medalistka OOM i Robert Peczyński (48 kg) - informuje młody szkoleniowiec.


Kaczorowie prowadzą treningi także w terenie, głównie w terenach górzystych, które sprawdzają się podczas ćwiczeń wytrzymałościowych. - Najczęściej wybieramy Góry Sowie lub biegniemy na Śnieżkę - informują Kaczorowie.


"Rodzinna firma" boryka się głównie z problemami finansowymi. Sponsorów na razie jest tylu, co kot napłakał, a tymczasem rocznie klub potrzebuje na działalność 150-180 tys. zł. Bywa, że opłat za treningi wystarcza zaledwie na kilka wyjazdów na turnieje, a trzeba opłacić paliwo, wyżywienie i noclegi. Często pomagają rodzice, którzy swoje pociechy zabierają samochodami na zawody. Miejskie dotacje idą w znacznej części na wynajem hali. A mimo to, Kaczor Boks Team Wałbrzych dominuje na Dolnym Śląsku w młodzieżowym boksie. Wiąże się z tym nadzieja, że może władze miejskie mocniej wesprą adeptów tej dyscypliny, którzy skutecznie promują Wałbrzych. - Miejsca na koszulkach i dresach jest dość, by mogły się na nich zmieścić firmy pragnące nam pomóc. W przyszłym roku zamierzamy zorganizować w Wałbrzychu jeden z turniejów Grand Prix Polskiego Związku Bokserskiego, będącego kwalifikacją do mistrzostw Polski. Może zachęci to wahających się kandydatów na sponsorów? - mówi z nadzieją Rafał.


Przed rokiem Kaczorowie zorganizowali w wałbrzyskiej hali OSiR bokserską galę amatorską oraz walki w boksie tajskim, z Rafałem w roli głównej (pokonał wówczas jednogłośnie Piotra Dudę z Radomia). Była muzyka i odpowiednie efekty wizualno-akustyczne, co uatrakcyjniło nową propozycję dla wałbrzyskich kibiców. W grudniu ub. r. w tym samym obiekcie "rodzinna firma" zorganizowała Turniej Barbórkowy, który otwarto przy udziale byłych górników w strojach galowych. Była okazja do przypomnienia o wieloletnich tradycjach tej ciężkiej profesji w wałbrzyskim zagłębiu. W turnieju zaprezentowało się 100 zawodników, głównie z Dolnego Śląska, ale również i z Czech, a blisko półtysięczna widownia obejrzała 25 pojedynków. Kaczorowie chcą kontynuować tego rodzaju turnieje.


Klub, któremu prezesuje Przemysław Kordowski (Rafał Kaczor jest jego wiceprezesem), w ubiegłorocznej ogólnopolskiej klasyfikacji obejmującej rywalizację młodzieży, uplasował się na 4. miejscu za Skorpionem i Olimpem Szczecin oraz Cristalem Białystok (sklasyfikowano 52 kluby). Zapracował sobie na taką lokatę licznymi sukcesami w turniejach ogólnopolskich i regionalnych. - Finansowy kopciuszek po zaledwie dwóch latach wdarł się do krajowej czołówki, w której wśród klubów za znacznie zasobniejszą kasą poczyna sobie bez kompleksów. Postaramy się o wartościowe wyniki również w tym roku - komentuje wspomnianą klasyfikację wiceprezes.


Rafał Kaczor mimo nawału trenerskich (ale nie tylko, jak mówi, odwala sporo papierkowej roboty), nie zamierza kończyć kariery zawodniczej i ma jeszcze ambitne plany. - Chociaż w tym roku skończę 30 lat, nie czuję się bokserskim dziadkiem. Przeciwnie - chciałbym jeszcze cos zwojować na międzynarodowej arenie. Zabieram się ostro do treningu, by dobrze przygotować się do zgrupowań kadry. Ważny będzie każdy dzień, bo już w maju w Stambule odbędzie się przedolimpijski turniej kwalifikacyjny. Nie odpuszczę, zrobię wszystko, by zdobyć paszport do Londynu. To już moja ostatnia szansa występu na igrzyskach - obiecuje najlepsza od kilku laty polska "mucha", która na tegorocznych MP przymierzy się do siódmego złotego krążka. Do realizacji najwyższych celów motywuje go m.in. wiszący w hali przy ul. Chopina, gdzie prowadzi treningi, brązowy medal olimpijski z Pekinu zapaśniczki Agnieszki Wieszczek-Kordus. Tu bowiem w grudniu 2008 r. odbyła się uroczystość przekazania pieniędzy przez wałbrzyskich przedsiębiorców, po wykupieniu medalu na licytacji, rodzicom chorego na serce chłopca ze Śląska, z przeznaczeniem na jego operację. Medal pozostał w hali na poczesnym miejscu.


Z marcowych Mistrzostw Polski Seniorów w Poznaniu, Kaczor Boks Team Wałbrzych znowu wrócił z tarczą; Rafał po raz 7. nie znalazł sobie równych w kat. 52 kg, a Krzysztof Sadłoń w kat. 81 kg. Mariusz Burzyński wywalczył srebro(56 kg). Po raz pierwszy w tej kategorii wiekowej sukcesy poszły na konto Wałbrzycha, a nie Strzegomia. Klub konsekwentnie więc rozsławia miasto i należy mu się mocniejsze wsparcie.


Przed pół wiekiem w Wałbrzychu i okolicach działało kilkanaście bokserskich klubów. Potem wszystkie jakby zapadły się pod ziemię razem z miejscowym górnictwem węglowym. Kaczor z synem postanowili przywrócić w byłym zagłębiu dawny blask tej dyscyplinie. Ale by jej come back miał w mieście pod Chełmcem solidniejsze podstawy, wiele zależeć będzie od miejscowych władz i sympatyków szlachetnej sztuki samoobrony. Zwłaszcza tych z zasobną kiesą.